Kierunek Indie
- Media o nas
- luty 24, 2011
Wywiad pochodzi z miesięcznika „EuroStyl” z prezesem Polsko – Indyjskiej Izby Gospodarczej, Panem Ryszardem Sznajderem.
Jak wyglądają kontakty gospodarcze między Polską a Indiami? Czy polscy przedsiębiorcy mają czego szukać na rynku indyjskim? Jak najskuteczniej robić interesy z Hindusami? O wszystkich tych sprawach rozmawialiśmy z prezesem Polsko-Indyjskiej Izby Gospodarczej, Ryszardem Sznajderem.
Jak wyglądały początki Polsko-Indyjskiej Izby Gospodarczej?
Idea zmierzająca do założenia izby zrodziła się w Poznaniu pod koniec 2007 roku z inicjatywy grupy osób związanych z polskim i indyjskim biznesem. Spotkanie założycielskie z udziałem ponad 100 przedsiębiorców z Polski i Indii odbyło się 17 września 2008 r. w poznańskim World Trade Center. Wśród gości był obecny premier Waldemar Pawlak i minister Eugeniusz Grzeszczak. Po załatwieniu wszystkich formalności Izba zaczęła aktywnie działać wiosną 2009 roku. Zaczęliśmy od dość spektakularnego wydarzenia, jakim była wtedy wizyta w naszym kraju pani prezydent Indii, Pratibhy Patil. Zorganizowaliśmy przy tej okazji w Warszawie spotkanie biznesowe z udziałem przedsiębiorców i polityków. Był to duży sukces i można powiedzieć, że od tego czasu zostaliśmy uznani zarówno w Polsce, jak i w Indiach za poważnego partnera. Pozyskaliśmy wielu nowych członków zainteresowanych wejściem na rynek indyjski. Żeby izba gospodarcza mogła sensownie działać na takim rynku jak Indie, to po jednej i po drugiej stronie muszą być ludzie zainteresowani współpracą, szukający nowych dróg rozwoju. Nawiązaliśmy kontakty z hinduskimi zrzeszeniami przedsiębiorców, które są nieporównanie większe, bo zrzeszają dziesiątki tysięcy członków. Dzięki temu możemy pomagać naszym przedsiębiorcom znaleźć sobie miejsce na rynku indyjskim.
Większości Polaków Indie nadal kojarzą się z zacofaniem i biedą…
To bardzo mylny pogląd, nieaktualny już od bardzo wielu lat. To nowoczesny kraj z dynamicznie rozwijającą się gospodarką. Hindusi robią interesy na całym świecie i wszystkie liczące się firmy chcą być obecne na tamtejszym rynku.
Czy w związku z tym Polacy mają tam czego szukać?
Hindusom nasz kraj bardzo dobrze się kojarzy. W przeszłości Polska prowadziła z Indiami wymianę towarową na dużą skalę. Polskie firmy zbudowały w tym kraju szereg kompletnych zakładów przemysłowych i kompleksów elektrowni, z których inwestorzy i użytkownicy są bardzo zadowoleni. Byliśmy np. bodaj czwartym co do wielkości odbiorcą herbaty. Między innymi jednym z głównych zadań istniejącego wówczas naszego konsulatu w Kalkucie było zapewnienie zakupów herbaty na miejscowej giełdzie. Cała indyjska flota pływała na silnikach z zakładów im. Cegielskiego. Sprzedawaliśmy Hindusom węgiel i tymi samymi statkami sprowadzaliśmy wytłoki roślin oleistych, z których robiliśmy pasze treściwe. Indie były też jednym z głównych odbiorców produkowanego u nas sprzętu wojskowego. Niestety po dziewięćdziesiątym roku z różnych przyczyn wymiana handlowa załamała się, a wiele zakładów, które mogły produkować na rynek indyjski nie istnieje. Obecne obroty z Indiami stanowią 0,2 proc. całego naszego handlu zagranicznego. Z roku na rok rosną, ale nadal jest to dramatycznie mało w stosunku do możliwości i potencjałów obydwu rynków. W tej chwili Indie są „na topie”, rozwijają się dynamicznie i udanie zaczynają konkurować z największymi potęgami gospodarczymi świata. Polscy przedsiębiorcy muszą więc podejmować wszelkie starania, aby na nowo zdobywać indyjski rynek i tamtejszych partnerów do współpracy.
Czy Pańskim zdaniem jesteśmy w stanie podołać temu zadaniu?
Wypracowywanie sobie kontaktów z Indiami nie jest łatwe. Mamy do czynienia z dużymi odległościami i różnicami kulturowymi, ale jest to tak gigantyczny rynek, że wejście na niego może szybko przynieść ogromne dochody. Żartobliwie można powiedzieć tak: indyjska firma, która chce kupić gwoździe nie rozmawia o dwóch czy trzech tirach, ale o załadowanym towarem stutysięczniku… Tam mieszka 1,2 miliarda ludzi! Oczywiście nie każda z tych osób posiada taką siłę nabywczą jak przeciętny Polak, ale i tak ich potencjalne możliwości są przeogromne. Hindusi starają się trochę chronić swój rynek przed zagranicznymi firmami. Dlatego każdy, kto chce robić tam interesy, powinien znaleźć sobie wiarygodnego indyjskiego partnera, wynegocjować dobre umowy i działać na miejscu wspólnie z nim. Ważne jest, że Hindusi są zainteresowani pozyskiwaniem w różnej formie, w tym i kupowaniem technologii w Polsce. Rozmawiałem o tym z panią Rupa Naik, sekretarzem generalnym organizacji biznesowej All India Association of Industries, która regularnie gości w Polsce. Uważa że nasze technologie są praktyczne i łatwiejsze do przyswojenia. To otwiera przed naszymi przedsiębiorcami wiele możliwości. Warto w tym miejscu podkreślić, że dla każdego Hindusa ważne są kontakty osobiste. Tam trzeba się pokazać, spotkać osobiście, omówić wszystkie sprawy. Dopiero później można prowadzić działalność na odległość.
Wychodzi na to, że możemy się wiele nauczyć od Hindusów…
Jestem fanem Indii. Związałem się z tym krajem na długie lata. Miałem okazję poznać wielu niezwykle ciekawych ludzi. Do dziś przechowuję kilka listów od Matki Teresy. Ten kraj tkwi głęboko w moim sercu. Pierwszy raz pojechałem do Indii w 1984 roku. W tamtych czasach Hindus, który miał rower, był człowiekiem klasy średniej. Teraz każdy mieszkaniec Indii, członek klasy średniej posiada samochód. I tych samochodów jest tam naprawdę mnóstwo. Największe światowe koncerny motoryzacyjne mają swoje fabryki w Indiach. Na ulicach New Delhi jest taka różnorodność modeli i marek jak w żadnym innym mieście. Ten kraj z roku na rok rozwija się coraz szybciej. Obok posiadanego już Jaguara Hindusi zakupili ostatnio kolejne zagraniczne koncerny samochodowe koreańskiego SsangYonga i Smarta. Polska jako duży kraj i członek Unii Europejskiej jest atrakcyjnym rynkiem dla hinduskich przedsiębiorców. Te firmy, które weszły na nasz rynek są bardzo zadowolone.
Jak obecnie wygląda działalność Izby i jak układa się współpraca z innymi organizacjami?
Jeśli chodzi o współpracę z ministerstwami i z Krajową Izbą Gospodarczą, to od początku układała się ona bardzo dobrze. Wszystkie drzwi stały przed nami otworem. Wspierają działalność Izby i współpracujemy z nimi. Wspomagamy firmy, które chcą się angażować w Indiach kapitałowo. Na bieżąco szukamy partnerów dla firm, które zgłaszają się do naszej Izby. Ułożyliśmy sobie współpracę z wieloma indyjskimi organizacjami, takimi jak Federacja Indyjskich Izb Gospodarczych w New Delhi, Konfederacja Przemysłu Indyjskiego, All India Association of Industries w Mumbaju, a także z Izbą Średnich, Małych i Mikro Przedsiębiorstw. Organizujemy międzynarodowe seminaria, wysyłamy naszych biznesmenów na kongresy do Indii. Przy okazji niedawnej wizyty w Indiach premiera Donalda Tuska przygotowaliśmy spotkania między polskimi a hinduskimi przedsiębiorcami we współpracy z ministerstwami i placówkami dyplomatycznymi.
Jakie są plany Izby na najbliższą przyszłość?
Myślimy o otworzeniu biura w Warszawie, żeby być bliżej firm działających w stolicy. Jest też pomysł na otwarcie indyjskiego centrum kultury w oparciu o jednego z naszych członków. Firma Namaste India chce stworzyć taki punkt w centrum Warszawy, na ul. Nowogrodzkiej, obok jednej ze swoich restauracji.
Wywiad pochodzi z miesięcznika „EueoStyl”, rozmawiał: Maciej Kocuj